W październiku Wydawnictwo Czarna Owca zawitało do nas z kolejną książką Christophera Berry-Dee z serii Rozmów z seryjnymi mordercami. Postanowiłam dać jej szansę!

Autor w swoim właśnie kolejnym reportażu postawił na stalkerów, oprowadzając nas po psychice, motywach, planach i nie tylko oraz po ich licznych ofiarach. Czytałam jedynie z tej serii ,,Głosy zza krat" i liczyłam, że ta książka okaże się lepsza niż poprzednik...

Przed czytaniem obejrzałam przypadkowo wszystkie dotychczasowe sezony You, więc liczyłam również na jakąś namiastkę rodem z serialu, bo mam po prostu na punkcie tej produkcji teraz obsesję choć to dziwne słowo w obliczu tematu stalkerów.

Nie znalazłam tego jakoś szczególnie, ale książka mnie wciągnęła już z początku. Pokłady nadziei na nią malały dopiero gdzieś po połowie lektury, bo robiło się odrobinę już nudniej, było tak powierzchownie.

Często-gęsto dało się zapomnieć, że książka ma konkretny podtytuł i powinna omawiać pewną grupę sprawców, bo w niektórych momentach trochę brnęło to w całkiem inną stronę niż (raczej) nastawił się czytelnik. Uważam, że za dużo było po prostu rozwlekania przeszłości bestii, dopisków ot tak autora, a za mało samego stalkingu, na który ogromnie liczyłam. Powielane bardziej były ,,tradycyjne" morderstwa, a nie skupiono się na samym tym tytułowym zagadnieniu.

Fakt jest taki, że kilka historii na tyle mnie zainteresowało, że postanowiłam pogłębiać wiedzę, bo tutaj były one okrojone, co uważam za dosyć normalne, bo jednak musi starczyć na to wszystko miejsca w książce, a można było zliczyć już trochę tych przestępstw... Mimo to zdarzały się czasami na moje oko takie ,,zapchaj dziury", które albo nic nie wnosiły do historii albo wręcz odwrotnie, autor miał szczęście i przykuło to moją uwagę 😅