[2019] Zimowe nawiedzenie - Dan Simmons #62

15:39


Oryginalny tytuł: A Winter Haunting
Tłumaczenie: Mariusz Warda
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 354
Premiera: 10.09.2019r.

  Czytałam już jedną książkę Dan'a Simmons'a, dokładniej słynną, polecaną ,,Letnią noc'', która zdobyła moje serce. Był to horror, który momentami wywoływał u mnie ciarki, a niepokój był u mnie przy czytaniu każdego kolejnego rozdziału. Podobała mi się szczerze, a we wrześniu tego roku wyszła właśnie kolejna jego książka, dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka. Jest zdecydowanie cieńsza niż poprzednia, ale na półce będzie się pięknie komponować dzięki jak zwykle rewelacyjnemu grzbietowi i okładce. 
  Liczyłam na coś bardzo dobrego, bo wracając myślami do ,,Letniej nocy'', która mi się podobała, stawiałam dość wysoką poprzeczkę autorowi, bo jednak tam pokazał się ze świetnej strony. Jak zwykle, stawiałam ją widocznie za wysoko, bo ,,Zimowe nawiedzenie'' wcale nie było tak dobre. Niestety, ale taka jest prawda, chociaż chciałabym żeby było inaczej. Miało być przerażająco, ale nie było. Miało być dużo strachu, ale nie było.

  Ostatni niby horror, który czytałam to był zbiór opowiadań ,,Upiorne opowieści po zmroku''. Pomijając fakt, że tam opis i cała ta otoczka była totalnym przeciwieństwem, to książka koniec końców mi się podobała, bo był w niej strach wymieszany z humorem, nawet niezłym bym powiedziała. Później jak w pociągu opowiadałam jedną z historyjek to doprowadziłam pewne osoby do tego, że się zaczęły śmiać na głos... Także tam zabawa była przednia, a samą książkę połknęłam chyba w godzinkę, czy dwie. 
  ,,Zimowe nawiedzenie'' ciężko było mi skończyć. Powiem wprost - ja prawie nie rozumiałam o co w niej chodzi. I w sumie dalej mam z tym problem, bo mało co z niej zapamiętałam. Cholernie mi przykro, że autor zrobił taką przepaść między swoją poprzednią książką a tą, bo mam wrażenie, jakby ,,Zimowe nawiedzenie'' było pisane przez kogoś innego! To nie jest to, co za pierwszym razem kurcze, w sensie nie ten poziom. 

  Ale do rzeczy... Wrześniowa premiera jest jakby małym przeciągnięciem ,,Letniej nocy'', co powinno nas cieszyć i tak też było. Wracamy po iluś tam latach do Elm Haven, miasteczka które zaczęło już wymierać, a jak wymierające miasto to i będą paranormalne zjawiska oczywiście! Do opuszczonego domu wprowadza się główny bohater Dale Stewart, który jest znany pod względem pisarskim. Dom należał do jego zmarłego przyjaciela, co mnie w ogóle na samą myśl niepokoi i w sumie już można się domyślać, że co nieco się może dziać w nim dziwnego. Czy była to dobra decyzja, żeby tam zamieszkać? W końcu... Co może się stać złego, prawda?

  Autor niezbyt mnie zaskakiwał tą książką, nie było takiego większego bum!, żebym doznała szoku. Czegoś w niej brakowało, a właściwie dużo brakowało. Przyznam, że przez pierwsze kilkadziesiąt stron, próbowałam zajarzyć w ogóle o czym my rozmawiamy. O czym ja czytam? Jest jakiś dom, jakaś farma, nagle bohaterów dwóch, kobieta i mężczyzna, a dalej? Nie wiadomo już co jest grane :D Próbowałam się maksymalnie skupiać tylko na tej pozycji, ale nadal nie szło mi najlepiej pojmowanie sensu tej historii. Jak brnęłam dalej, to coś tam w mózgu mi się poruszało, zaczynałam się odnajdywać trochę, ale w sumie już zapominałam co się działo na początku i czy to miało jakieś znaczenie. 

  Co do bohaterów, mamy co najważniejsze Dale Stewarta, czyli mężczyznę, który odwiedza rodzinne miasto. To, że przyjeżdża w czasie Halloween pewnie nikogo nie dziwi, bo właśnie wtedy niby rządzą najbardziej duchy, potwory i inne demony, których swoją drogą spodziewałam się o wiele więcej w tej książce. Posypało mu się życie, więc podłamany poszukuje dla siebie świętego spokoju, dlatego decyduje się na zmianę miejsca zamieszkania, przynajmniej na pewien czas. Kto wie, czy coś lub ktoś go nie wykurzy stamtąd? W każdym razie, oprócz niego są też inni, ale ilość postaci jest zdecydowanie mniejsza niż w pierwszej książce, co niby jest dobre, bo łatwiej ich ogarnąć, ale z drugiej strony powiewało zbyt często nudą. W zasadzie, bohaterowie byli dla mnie tak ,,bladzi'', zupełnie bez charakteru, że tak myśląc zupełnie poważnie, rzadko trafiałam na tak mało i słabo jak już, wykreowanych bohaterów. 

  Nie wiem, czy ten język tak na mnie wpłynął, czy może ta książka była już naciągana (nie grzeszy grubością jak poprzednia), ale totalnie nie mogłam się tak wkręcić jak przy pierwszym spotkaniu z Simmonsem. Miałam uczucie, jakby to nie on pisał, albo nie miał zielonego pojęcia o co mu chodzi. Fakt, mniej więcej rozumiałam, że bohater wspomina tamte czasy, co się wydarzyło, bo jednak nie mniej, zginął jego przyjaciel, więc wspomnienia wracały, tylko że nawet dialogi w tej książce wydawały mi się takie nienaturalne troszkę. Ciężko to się czytało, bo panował dosłownie jakiś bałagan w tej książce, prawie nic mi się nie łączyło ze sobą.

  Dan Simmons ma naprawdę rękę do pisania, widać to po ,,Letniej nocy'', ale tutaj aż jestem zdziwiona jak to zostało napisane. Dużo można by dodać, treść w książce wygląda jakby w ogóle była pourywana. Jeśli chcecie zacząć z tym autorem, to nie bierzcie się jako pierwsze za ,,Zimowe nawiedzenie'', bo pisarz tutaj nie pokazuje swoich możliwości tak na prawdę, nad czym ogromnie ubolewam. Cały czas odnoszę wrażenie, że to jest napisane już na przymus nie wiedzieć czemu, jakby trzeba skończyć temat z poprzedniego horroru, ale przecież książka nie może się uciąć na kilkudziesięciu stronach, więc pociągniemy temat dalej tworząc totalny chaos. Szkoda, wielka szkoda, bo liczyłam że Simmons zwali mnie z nóg, a tego nie zrobił.

You Might Also Like

2 komentarze

  1. Nie słyszałam nigdy wcześniej o tym autorze. Może dlatego, że nie interesuje się horrorami. Jakoś nie znalazłam takiego, który by mnie wciągnął, mimo że brałam się dwa razy za Kinga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, od Kinga czeka na mnie TO... Będę czytać cały rok chyba takie grube 🤭 Chociaż przyznam, że rzadko trafiam na naprawdę dobre horrory, mimo że Letnia noc mi się bardzo podobała...

      Usuń

Najchętniej czytane!