[2018] CIERPIENIA ANIOŁA - ANNA MIELEC #46
10:24
Współcześnie wiersze może pisać każdy. Chociaż czy to w ogóle można jeszcze nazywać poezją? W dużej mierze to tylko zwykłe zlepki zdań, loteria ,,albo coś z tego wyjdzie albo nie". Moja przygoda ze taką ,,poezją'' zaczęła się od Rupi Kaur, przez Annę Ciarkowską, a teraz zatrzymałam się na Annie Mielec, o której wierszach dzisiaj trochę napiszę.
Być może nie jest to nazwisko bardzo popularne, przynajmniej ja nigdy nie słyszałam o tej autorce, dopóki nie miałam okazji zapoznać się właśnie z jej twórczością. Jest to zbiór wierszy o tytule ,,Cierpienia Anioła". Krótki tomik, a jednak bogaty w kilkadziesiąt utworów. Są różnej długości. Niektóre nie zajmują nawet jednej strony, inne rozciągają się na minimum dwie. Zdecydowanie wolałam krótsze, żeby jak najszybciej przejść dalej...
,,Wiersze'' (o ile można to tak nazwać) tej autorki mają swoje główne motywy w większości, a są nimi cierpienie, miłość i samotność. Nie zostało to przedstawione wybitnie, jak by to zrobili najlepsi poeci, ale przez to ile czasu i w jakim wieku było pisane, ma to swoje wytłumaczenie, chociaż na przestrzeni lat powinno się mocniej poprawić. Kojarzyło mi się to z wyrzutami nastoletnimi i chyba nie bez powodu. Tym stały się pewnym momencie te wiersze. Tylko tym.
Można było spotkać w tej książce większe rozbudowanie tekstów niż w tym co miałam okazję kiedyś czytać i to jest na plus, bo nie kończy się taki ,,wiersz" na jednym zdaniu, chociaż i to miewało by tutaj swój urok, ale w przypadku tego tomiku, chętnie użyję stwierdzenia, że liczy się jakość, a nie ilość. Książka Anny Mielec to wyrzucone przez nią emocje, trudy. Jej wnętrze po części. Kiedy pojawiają się problemy w życiu, przeszkody, to próbuje się w jakiś sposób uciekać, nierzadko do pisania. Sama tak mam i odnosiłam wrażenie, że podobnie miała autorka. Jeśli to pomagało ukoić serce, uspokoić umysł to świetnie, mam nadzieję, że chociaż w tym obrębie spełniło swoją rolę.
Można było spotkać w tej książce większe rozbudowanie tekstów niż w tym co miałam okazję kiedyś czytać i to jest na plus, bo nie kończy się taki ,,wiersz" na jednym zdaniu, chociaż i to miewało by tutaj swój urok, ale w przypadku tego tomiku, chętnie użyję stwierdzenia, że liczy się jakość, a nie ilość. Książka Anny Mielec to wyrzucone przez nią emocje, trudy. Jej wnętrze po części. Kiedy pojawiają się problemy w życiu, przeszkody, to próbuje się w jakiś sposób uciekać, nierzadko do pisania. Sama tak mam i odnosiłam wrażenie, że podobnie miała autorka. Jeśli to pomagało ukoić serce, uspokoić umysł to świetnie, mam nadzieję, że chociaż w tym obrębie spełniło swoją rolę.
Mimo, że nie ma w jej wierszach rymów niczym w najsłynniejszych utworach, kilka razy się zdarzyło, że zamierzone powtórzenia zupełnie mi nie pasowały do całokształtu danego wiersza, wręcz to niszczyło po całości, później nie przywiązywałam już dużej wagi do tego, bo nie miałam najmniejszej ochoty.
Jest to zbiór jej twórczości z kilku lat, bodajże 9, więc też warsztat pisarski miał szansę się poprawić i rozwinąć, chociaż nie nastąpiło to niestety widocznie dla czytelnika. Ma szansę oczywiście nadal. Pojawiają się niedociągnięcia i to niestety często, ale można łatwo je poprawić, nauczyć się, żeby było lepiej, czego cicho życzę. Miałam wrażenie, że niektóre z wierszy traciły sens przez zły dobór słów, chociaż był w nich potencjał. Jednak w dużej mierze, muszę przyznać, że pojawił się niejeden element zaskoczenia, na całe szczęście.
Naprawdę, niektóre tak mi się spodobały, że cały czas chodzą mi po głowie. Mam tutaj m.in. na myśli wiersz o pewnej płaczącej dziewczynie siedzącej na schodach... Pozornie nie zostało tam nic powiedziane wprost, a jednak człowiek wiedział co jest na rzeczy. Dramatyczne, okropnie smutne, krótkie, ale przez to dobre. Podobnie z ,,Cieniem miłości" czy ,,Ucieczka przed sobą". Szkoda tylko, że jest tych ulubieńców mało, patrząc na faktyczną ilość.
Są to współczesne wiersze, pokazujące ból, cierpienie i problematykę związaną z samotnością. Brakiem drugiej połówki, czy nawet nieszczęśliwą miłością. Są to powszechne, często podejmowane tematy, ale nie jestem w stanie ocenić, jak bardzo było to schematyczne. Szybko mi się to czytało, do moich trzech ulubieńców wspomnianych, będę nieraz wracać prawdopodobnie, ale tylko i wyłącznie do tych.
Dzięki ,,Cierpienia Anioła", autorka wprowadza czytelnika do kawałka swojego życia, świata przemyśleń i marzeń. Swoich cichych wyobrażeń, wewnętrznego bólu, który doskwiera. Czasami pozornie prostymi słowami, przedstawia rzeczywistość taką jaką ona widzi. I to było piękne, zwłaszcza, że jej w różny sposób pomogło, natomiast dla osób lubiących się w poezji, nie będzie to pod żadnym pozorem dobre. Nie jest to wysokich lotów i dużo osób się może zawieść, zdecydowanie.
1 komentarze
Dziękuję ślicznie za recenzję.
OdpowiedzUsuńTo jest mój debiutancki tomik, także trudno było słyszeć o mojej twórczości, jedynie kto znalazł mój blog dawniej znany pod adresem aniolcierpienia.blog.onet.pl mógł przeczytać większość wierszy, niemniej ostatnio przestałam je publikować i to zrodziło ten tomik.
Myślę, że warto przeczytać wiersze, których nie ma na blogu. Po za tym myślę, że inaczej przeczytać jest tomik z kilkoma czarnobiałymi rysunkami, a inaczej bloga z kolorowymi grafikami, czy muzyką... to na pewno będzie inny odbiór tej poezji...
Zapraszam do jej przeczytania.
Pozdrawiam.
"Ciekawe gdzie znikła?
Czy przestała płakać?"