[2018] WIELKIE NADZIEJE - CHARLES DICKENS #40
09:37
Tłumaczenie: Antoni Mazanowski
Liczba stron: 434
Wydawnictwo: Mg
Data premiery: 22.08.2018r.
Zagłębiając się wciąż w klasykę, w moim czytelniczym życiu nie mogło zabraknąć czegoś od Charlesa Dickensa. Wydawnictwo Mg zachwyciło przepiękną okładką, a autor treścią. ,,Wielkie nadzieje'' to książka, która należy do tych niezapomnianych, o których nie da się nie usłyszeć. Myślę, że każdy zna ten tytuł i nie jest on obcy. Późno sięgnęłam po tę pozycję i to nie tylko dlatego, że towarzyszył mi zastój czytelniczy, ale również jakoś nie miałam motywacji, żeby po to sięgnąć. Teraz żałuję, że zrobiłam to tak późno, bo książka mimo swojej dużej objętości, sprawiła, że się poważnie w niej zakochałam.
Przez tę ponadczasową książkę prowadzi nas główny bohater o imieniu Pip. Jest to chłopiec, który jak na swój początkowo młody wiek, już dużo przeszedł. Stracił rodziców, których nawet nie miał okazji dobrze poznać, przez co jest wychowywany przez wiecznie narzekającą siostrę nazywaną najzwyczajniej panią Gargery i jej męża - Joego, który jest kowalem. Dickens bardzo dokładnie opisał swoich bohaterów, szczegółowo, co mnie zaskoczyło, że tak duży nacisk został położony na ich opisaniu. Autor przedstawił opiekunów Pipa na zasadzie kontrastu, bo z jednej strony mamy mocną kobietę, która twardo wychowuje swojego brata, a z drugiej strony jest jej mąż, który wygląda na ostrego mężczyznę, a tak naprawdę jest wesołym, bardzo czułym, może wręcz wrażliwym człowiekiem. To właśnie Joe jest taką bratnią duszą głównego bohatera, bardzo go polubiłam w tej książce.
Cała historia nabiera swojego tempa i większego sensu, gdy Pip będąc tradycyjnie na cmentarzu w odwiedzinach u rodziców, spotyka pewnego człowieka, na widok którego najchętniej by się zaczęło uciekać. Jest nim kuśtykający przestępca, który wręcz zmusza go do tego, by zaczął przynosić mu jedzenie, pilnik czy wódkę. Wiadome jest, że małemu chłopcu nikt by od tak nie dał tych rzeczy za darmo, więc zabierał je po kryjomu swoim aktualnym opiekunom. Chłopiec nie miał do końca świadomości, że nie jest to jego ostatnie spotkanie z dziwnym mężczyzną z cmentarza...
Książka nie opiera się jedynie na życiu Pipa jako małego chłopca. Ciekawe jest to, że widzimy jego dalsze życie, kiedy dorasta, nawet gdy ma już pracę. Nie jest jednak wcale kolorowo cały czas i w jego życiu raz coś przychodzi, raz odchodzi i to równie szybko wszystko się dzieje. Pip musiał podejmować różnego rodzaju decyzje, co nie dotykało go aż tak za dzieciaka. Jedną z nich (niekoniecznie dobrą) było zerwanie kontaktu z rodziną, a to miało intrygujący wpływ na jego życie. Najbardziej podobał mi się jego dziecięcy etap, kiedy to jeszcze nie do końca miał o niektórych rzeczach świadomość i był po prostu beztroskim dzieciakiem. Bez przerwy jednak ta książka jest z jednym wielkim motywem marzeń i oczywiście tytułowych nadziei. Ta książka jest przepełniona marzeniami po brzegi, co sprawia, że przestaje ona być zwyczajną powieścią i niekiedy zupełnie nie czułam, że minęło w niej tyle lat, że mały Pip już nie jest taki mały. W ogóle Charles Dickens ma swój specjalny styl pisania, tak piękny, że chyba każdy gatunek by mi się zaczął podobać, gdyby tylko ten autor się go podjął. To też sprawiało, że tak przyjemnie mi się ją czytało. Styl, dobrze wykreowani bohaterowie i ogólnie ciekawa historia.
Autor swoją książką pokazał jak łatwo człowiek może zmieniać się pod wpływem różnych czynników, choćby pieniędzy czy zmiany otoczenia, ale co najważniejsze, tak stworzył bohaterów w swojej powieści, że każdy z nich miał jakieś marzenia, większe i mniejsze, co też nasuwa sam tytuł. Każdy z nich miał (wielkie) nadzieje na coś. To pokazuje czytelnikowi, że warto marzyć, nie powinno się tego bać i wstydzić. Główny bohater Pip jest pięknym przykładem tego. W jego przypadku pojawia się też dość ciekawy wątek miłosny, zabieganie o względy pewnej dziewczyny, więc jego życie to nie tylko marzenia i praca, ale i zakochanie. Jest to książka bardzo życiowa z domieszką baśni, udane połączenie.
Jest to kawał dobrej klasyki i jeśli jeszcze ktoś nie czytał ,,Wielkich nadziei" to zachęcam do sięgnięcia. Naprawdę warto! Klasyka nie jest straszna, nie trzeba się bać sięgania po nią, mówię to jako osoba, która kiedyś jej nienawidziła...
Książka nie opiera się jedynie na życiu Pipa jako małego chłopca. Ciekawe jest to, że widzimy jego dalsze życie, kiedy dorasta, nawet gdy ma już pracę. Nie jest jednak wcale kolorowo cały czas i w jego życiu raz coś przychodzi, raz odchodzi i to równie szybko wszystko się dzieje. Pip musiał podejmować różnego rodzaju decyzje, co nie dotykało go aż tak za dzieciaka. Jedną z nich (niekoniecznie dobrą) było zerwanie kontaktu z rodziną, a to miało intrygujący wpływ na jego życie. Najbardziej podobał mi się jego dziecięcy etap, kiedy to jeszcze nie do końca miał o niektórych rzeczach świadomość i był po prostu beztroskim dzieciakiem. Bez przerwy jednak ta książka jest z jednym wielkim motywem marzeń i oczywiście tytułowych nadziei. Ta książka jest przepełniona marzeniami po brzegi, co sprawia, że przestaje ona być zwyczajną powieścią i niekiedy zupełnie nie czułam, że minęło w niej tyle lat, że mały Pip już nie jest taki mały. W ogóle Charles Dickens ma swój specjalny styl pisania, tak piękny, że chyba każdy gatunek by mi się zaczął podobać, gdyby tylko ten autor się go podjął. To też sprawiało, że tak przyjemnie mi się ją czytało. Styl, dobrze wykreowani bohaterowie i ogólnie ciekawa historia.
Autor swoją książką pokazał jak łatwo człowiek może zmieniać się pod wpływem różnych czynników, choćby pieniędzy czy zmiany otoczenia, ale co najważniejsze, tak stworzył bohaterów w swojej powieści, że każdy z nich miał jakieś marzenia, większe i mniejsze, co też nasuwa sam tytuł. Każdy z nich miał (wielkie) nadzieje na coś. To pokazuje czytelnikowi, że warto marzyć, nie powinno się tego bać i wstydzić. Główny bohater Pip jest pięknym przykładem tego. W jego przypadku pojawia się też dość ciekawy wątek miłosny, zabieganie o względy pewnej dziewczyny, więc jego życie to nie tylko marzenia i praca, ale i zakochanie. Jest to książka bardzo życiowa z domieszką baśni, udane połączenie.
Jest to kawał dobrej klasyki i jeśli jeszcze ktoś nie czytał ,,Wielkich nadziei" to zachęcam do sięgnięcia. Naprawdę warto! Klasyka nie jest straszna, nie trzeba się bać sięgania po nią, mówię to jako osoba, która kiedyś jej nienawidziła...
5 komentarze
Muszę w końcu zabrać się za tego autora. To jeden z takich pisarzy, których twórczość trzeba znać, a ja - z przykrością stwierdzam - jeszcze nic spod jego pióra nie czytałam!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie obowiązkowy autor :))
UsuńUwielbiam tę książkę, jest ponadczasowa i można odnieść ją do wielu sytuacji w naszym własnym życiu.
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane 💓
UsuńZa niedługo zabieram się do lektury :)
OdpowiedzUsuń